Woda + sól = korozja
Stało się już tradycją, że w czasie zimy służby drogowe wysypują obficie sól na drogi. Najbardziej w takich sytuacjach narażone na zgubne działanie chlorku sodu, są nieosłonięte elementy aut. Dotyczy to przede wszystkim chłodnic samochodowych już choćby z racji materiału, z którego zostały wykonane, czyli aluminium lub miedzi. Sól w połączeniu z wszechobecną w sezonie zimowym wilgocią (wodą), prowadzi do rozwijania się tzw. korozji elektrochemicznej. Jak oddziałuje ona na chłodnice? Przede wszystkim doprowadza do powstawania wżerów na tzw. lamelkach, czyli specjalnych blaszkach odprowadzających ciepło. Zniszczenie tych elementów skutkuje nieszczelnościami i w konsekwencji rozprzestrzeniającymi się wyciekami z osłabionych miejsc chłodnicy.
Jak uzupełnić płyn?
Po otwarciu maski samochodu sprawdzamy poziom płynu chłodzącego w zbiorniku wyrównawczym. Jest to niezmiernie istotne, ponieważ podczas zimowej eksploatacji auta ubytki mogą być niezauważone, ze względu na chłodzenie silnika zimnym powietrzem zasysanym z zewnątrz. Jak zatem uzupełniać stan płynu chłodzącego? Przede wszystkim powinniśmy kierować się wskaźnikami na zbiorniku wyrównawczym pamiętając przy tym, aby dobrać właściwy preparat do układu chłodzenia eksploatowanego przez nas samochodu. Należy przy tym trzymać się kardynalnej zasady, aby płyn chłodniczy dolewać zawsze do zbiornika wyrównawczego, nigdy zaś bezpośrednio do chłodnicy.
Mycie z udrożnieniem
Czas teraz na samą chłodnicę. Już na pierwszy rzut oka zobaczymy, iż na jej powierzchni podczas zimowej eksploatacji zgromadziła się spora warstwa osadu soli. Jak ją usunąć? Przede wszystkim musimy odkręcić atrapę, a następnie umyć chłodnicę miękką szczotką. Najskuteczniej będzie sprzężyć ją z wężem ogrodowym podającym wodę. Czyszcząc chłodnicę pamiętajmy, aby wykonywać szczotką ruchy wzdłuż kanalików, nie zaś poprzecznie, co może doprowadzić do powstania uszkodzeń. Nie używajmy w tym celu myjek ciśnieniowych, ponieważ zbyt silny strumień wody pozagina lamelki wykonane z blachy miedzianej lub aluminiowej. Kiedy już wyczyściliśmy chłodnicę, czas na sprawdzenie jej drożności. Najkrócej rzecz ujmując chodzi o usunięcie z jej wnętrza osadu, który z jednej strony powoduje zapchanie chłodnicy, z drugiej zaś może doprowadzić do wybrzuszenia lub nawet jej rozszczelnienia. I tu pojawia się problem, bowiem aby skutecznie udrożnić chłodnicę, należy ją przepłukać pod właściwym ciśnieniem. To ostanie zapewni jedynie specjalistyczny warsztat zajmujący się serwisem chłodnic samochodowych.
Kiedy trzeba wymienić …
Czasami jednak płukanie chłodnicy nie rozwiązuje problemu, ponieważ zostajemy poinformowani przez warsztatowca o konieczności wymiany rdzenia (tzw. radiatora) lub co gorsza całej chłodnicy. Co zatem zrobić: naprawiać, kupować nową, czy może wybrać używaną? Na terenie kraju funkcjonuje sporo specjalistycznych warsztatów zajmujących się kompleksową naprawą chłodnic samochodowych. W większości przypadków oferują one regenerację, polegającą na zastąpieniu zużytego rdzenia nowym. Z pozoru zaletą takiej naprawy jest brak konieczności wymiany całej chłodnicy. Zachwyt nad takim rozwiązaniem szybko jednak mija gdy usłyszymy, jaka będzie cena tej usługi. W większości przypadków koszt zakupu nowego rdzenia jest taki sam, jak cena nowej kompletnej chłodnicy, a czasem nawet ją przewyższa. A zatem może zdecydować się na chłodnicę z tzw. drugiej ręki? To najgorszy z możliwych wyborów. W większości przypadków chłodnice takie są fatalnej jakości lub nie nadają się w ogóle do użytku, pomimo swojego w miarę przyzwoitego wyglądu zewnętrznego (pisaliśmy już o tym problemie w artykule „Używki? Nie zawsze warto!”). A zatem najrozsądniejszym rozwiązaniem pozostaje kupno nowej chłodnicy. Nie warto przy tym przesadnie oszczędzać. Decydując się bowiem na chłodnicę renomowanej firmy zyskujemy, poza solidnym wykonaniem, właściwe funkcjonowanie całego układu termicznego w samochodzie a także wydłużoną żywotność samej chłodnicy.